Psia dusza

Rano wysłałem do Rodziców esemes z pytaniem: “Jak Nero?” Nero to trzynastoletni doberman mojej Siostry, który mieszkał u Rodziców, w ostatnich miesiącach ciężko chorował a przez ostatnie dziesięć dni właściwie odchodził. W tym najtrudniejszym momencie Mama akurat była w Warszawie i ze wzruszeniem obserwowałem jak z Tatą co godzinę wymieniają wiadomości, jak podtrzymują się oboje na duchu, jak bardzo przeżywają odchodzenie Nera, który przez te lata nam wszystkim dał tyle radości. Weterynarz też widząc heroiczną walkę Rodziców o ukochane zwierzę, pomagał jak mógł, przyjeżdżał podawać zastrzyki i leki przeciwbólowe, przez ostatnich dziesięć dni Nero już nie chodził. Po moim esemesie Mama oddzwoniła. Wczoraj weterynarz nie miał już wyjścia. Nero zasypiał w domu, przy bliskich, zawinięty w ciepły koc. Zasypiał tak po prostu. Rodzice nie byli w stanie przekazać mi tej wiadomości wczoraj. Nero był u Rodziców od samego początku. Był przecież członkiem rodziny. Kimś bliskim. I nie wierzę, że zwierzęta nie mają duszy. W domu mieliśmy zawsze dużo zwierząt, kiedyś nawet przybłąkał się jeż. Zawsze dawały radość i pomagały swoją obecnością. Lojalne, wierne, kochające, i rozumiejące czasem więcej niż człowiek. Z podwójną siłą uderzył mnie dzisiaj wiersz Romy Jegor, który znam od lat, a który opisuje w zasadzie walkę Rodziców i Siostry w ostatnich dniach życia Nera.

Roma Jegor

kiedy pies idzie do nieba

Panie doktorze jeszcze nie.
Oddech tak dzielnie trzyma się firanki
i łapy jeszcze biegną. Pewnie ma sen o kocie –
dajmy mu go wyśnić.

Panie doktorze ta igła taka duża aż
nie do wiary jak łatwo wchodzi w sen.
Parę kropli i stanął świat. I dzień się położył
Tylko kulawy szpak klęczy przy rododendronie
a ja mam takie zimne kolana jakby mi zamarzły
w brązowych psich ślepiach
(mówią że kot na kolanach bardzo rozgrzewa).

Panie doktorze czy ma pan teraz coś na drżenie warg
na zarastanie opuszczonej ścieżki za domem
albo na miskę przy progu która przestała być głodna
Ja wiem że pan nie leczy ludzi ale mnie coś w środku
tak bardzo skowyczy.