No i kiedy skończą się burze? Przecież nie bez wpływu na nas. Wróciłem przedwczoraj do zbioru opowiadań Karen Blixen “Uczta Babette”, ponownie zanurzyłem się w jej mistrzowskiej mini-powieści “Burza”. Jest tam wszystko. Teatr i życie, duma i śmieszność, marzenia i odrzucenie, ta szekspirowska “Burza” i ta z wyładowaniami, która na morzu rzuca statkiem kędy chce. Lubię czytać skandynawskich autorów, mają w sobie fragment ziemi, morza i nieba, czyli fragment swojego domu, nad fiordem, pod niebem o barwie kliszy z aparatu fotograficznego. A teraz burze codziennie. Więc dryfujemy jak stateczki, raz podtapiając się, raz wynurzając, czasem pozwalając się Arielowi (bohaterowi Szekspira i bohaterce opowiadania Blixen) uratować. Z tym ratowaniem to też różnie bywa.
Niebo znowu szare. Zapaliłem lampkę na biurku, chociaż dopiero szesnasta. Słychać dzwony kościoła. Koty śpią. Założyłem sweter, bo zrobiło się chłodno.
Pracuję nad kolejnym wywiadem, tym razem z panią Aleksandrą Kurzak, dzisiaj już gwiazdą opery światowego formatu, która w ubiegłym roku jako pierwsza w historii polskiej wokalistyki podpisała ekskluzywny kontrakt z firmą fonograficzną Decca. Płyta z jej ariami “the best of” pojawi się na rynku w połowie sierpnia. Już można ją kupić na przykład w Madrycie.
Myślę o tym, że mam piękny zawód, który pozwala mi się zanurzać ciągle w nowych tematach, zawód wiecznego dyletanta, który musi poznawać przez chwilę, by przejść do kolejnego tematu i znów poznawać przez chwilę.
Praca to jedyna prawdziwa ucieczka. Właśnie kiedy trudno albo kiedy burza uciekam w pracę, w pisanie, w uczenie się nowego tematu.
Nie umiałbym policzyć, ile wywiadów zrobiłem w swoim zawodowym życiu, tych pisanych i tych na żywo, dla publiczności. I wciąż widzę w tym swoją drogę.
Sylvia Plath
“Słowa”
Topór
Po jego ciosie las śpiewa,
I te echa!
Echa wędrowne
Jak odbiegające konie.
Sok
Tryska łzami, jak
Woda próbująca
Ustalić swe lustro
Nad skałą,
Którą obraca
Jak białą czaszkę
Zżartą przez zieleń wodorostów,
Po latach
Spotykam je na drodze –
Oschłe słowa bez jeźdźców,
Niestrudzony stukot kopyt,
Podczas
Gdy z głębi wód gwiazdy stałe
Kierują życiem.
(przekład Teresa Truszkowska; zbiór “Godziny nad ranem”, Spółdzielnia Wydawnicza ANAGRAM, 1995).