Czas dla Poezji

Albert Camus

Po Egipcie czas na kolejne państwa, na pewno Algieria, chociaż zdławiono uliczny protest przeciwko prezydentowi, jednak obywatele będą walczyć o swoje, wzmocnieni przykładem Egiptu. Kończę właśnie czytać biografię Alberta Camusa, prawie 800 stron (czytam na raty), i sporo w niej o Algierii, gdzie się urodził.  W 1957 roku pisał, że “cierpi na Algierię”, bo przywrócenie porządku czyli “wojna algierska” niosła za sobą coraz więcej ofiar. Kiedy mnożą się mordy i egzekucje, Camus publikuje “Refleksje na temat gilotyny”. Wie doskonale, że Francuzi nie popierają żądań niepodległościowych Algierii. W liście do Pierre’a Liddiego 8 stycznia 1957 roku pisze Camus:

“Jeśli o mnie chodzi, boję się o przyszłość Algierii. I to nie tylko dlatego, że popełniliśmy w przeszłości wiele błędów, lecz również z powodu stanowiska prezentowanego obecnie przez Front Wyzwolenia Narodowego, który domaga się natychmiastowej niepodległości, dokonując równocześnie aktów bezwzględnego terroryzmu, którego ofiarami są również kobiety i dzieci, co jeszcze bardziej pogarsza niełatwą już sytuację, doprowadzając francuską ludność do rozpaczy. Czy jedynym rozwiązaniem miałaby być najgłupsza i najokropniejsza z wojen?”

Dzisiaj obywatele Algierii walczą przeciwko rządzącemu od dwunastu lat prezydentowi Butefliki, związanemu z Frontem Wyzwolenia Narodowego, uczestnikowi tamtej wojny o niepodległość Algierii.

Obserwuję to, co dzieje się teraz na świecie i mam poczucie, że żyjemy być może w najciekawszych czasach w ogóle, w czasach upadku oby ostatnich dyktatur, w czasach pękania struktur. Wczoraj długo rozmawiałem na ten temat  z mieszkającą w Szwajcarii koleżanką. Tunezja, Egipt, Algieria… Powiedziałem w pewnym momencie, że jedynie Korea Północna może się nie zmienić, bo ludność jest izolowana od świata, rozwoju i cywilizacji, że to właściwie wielkie getto. Tam jest kompletna izolacja. “Skąd wiesz, że to się nie zmieni wkrótce?” – zapytała. “Nie sądzę, żeby Kim Dzong Il do tego dopuścił, a Kim Dzong Un będzie realizował politykę ojca i dziadka”. “On się uczył w Szwajcarii, przecież zna Zachód, a może po śmierci Kim Dzong Ila, Kim Dzong Un podaruje wolność i demokrację Korei Północnej”. To idealistyczne podejście mnie zaskoczyło. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że Kim Dzong Un mógłby być szansą na nowe w Korei Północnej. Nie wierzę. Chciałbym w to wierzyć.

To ciekawe czasy, w jakich żyjemy. Warto obserwować, analizować, zaglądać w przeszłość, czytać historię i wyciągać wnioski. Właściwie każdy dzień zaskakuje. To jest czas burzenia ale mam poczucie równocześnie, że jest to też czas kreacji, tworzenia, budowania na nowo. Trudny, fascynujący czas pełen napięcia i emocji, ale jestem przekonany, że emocji, które nawet jeśli negatywne zamieniają się w pozytyw, w energię, w siłę i jasność. Czas dla poezji.

Czytałem wczoraj wiersze Joanny Ślósarskiej z tomu “Prześwietlone klisze z New Grange” (Stowarzyszenie Literackie im. K. K. Baczyńskiego, Łódź 2010).

JOANNA ŚLÓSARSKA

ARS NIE-POETICA

wiersz ma zazwyczaj podmiot zbiorowy

(nawet gdy piszesz “ja”)

nie dlatego – jak sądzili Maurice Blanchot

Michel Foucault i Gilles Deleuze –

że “ja” to tylko miejsce do wynajęcia

żeby się napisał wiersz

biegają po ulicach setki ludzi

kupują kłócą się umierają w wypadkach

zapalają starą świecę dla ukochanej

mordują

wstępują nieudolnie na urzędy

płaczą jawnie albo w ciemnych kątach

zapadają na znane i nieznane choroby

głodują

pragną bezgranicznie choć jednego spotkania

teraz – błagam – teraz

i w ten granitowy ostrosłup

wciska się wiersz

wkłada język w szpary

nieostrożnie niebacznie

bełkoce

jednak często do krwi słyszalnie

podpowiada rozkrzykuje po bramach

teraz – tak – teraz

*

Kanon na nowy blog, odcinek 21

Najważniejsze książki swojego życia omawia

Marcin Orliński, poeta:

Trudno mi wybrać pięć najważniejszych książek. Po pierwsze literaturą zajmuję się zawodowo i powinienem zawiesić akademickie przyzwyczajenia, takie jak analiza historycznoliteracka czy praca porównawcza i interpretacyjna. Po drugie każdy pozytywny wybór to zarazem wybór negatywny, gdyż jego rewersem jest nieskończona niemal lista odrzuconych możliwości. Mimo to spróbuję się skupić na książkach, które są mi najbliższe, a żeby ułatwić sobie zadanie, ograniczę się do mojej ulubionej dziedziny – do poezji.

1. Bolesław Leśmian, “Napój cienisty”. Autora tej książki uważam za największego polskiego poetę, który przekraczając granice literackiej nowoczesności, przekroczył zarazem granice tradycyjnej metafizyki, praktycznie na wszystkich jej obszarach.

2. Tymoteusz Karpowicz, “Słoje zadrzewne”. Karpowicz to genialny lingwista i jednocześnie ostatni wielki modernista, którego twórczość dowodzi, że największym tropem poetyckim jest wciąż metafora.

3. Grochowiak, “Rozbieranie do snu”. Grochowiak potrafi łączyć tradycyjne narracje z motywami brzydoty, rozpadu, sztuczności i szaleństwa. To poezja wizyjna, nie stroniąca od poruszania najtrudniejszych tematów egzystencjalnych.

4. Tadeusz Nowak, “Psalmy”. Wiersze Tadeusza Nowaka to znakomite wcielenia wyobraźni nowoczesnej, która wciąż nie traci na aktualności, między innymi dzięki zbuntowanej postawie, a także umiejętności antropomorfizowania świata i wykorzystywania mowy charakterystycznej dla proroków.

5. Roman Honet, “Serce”. To liryka z pogranicza jawy i snu, z pogranicza czasu teraźniejszego i przeszłego, z pogranicza dziecięcej zabawy i okrucieństwa. Honet przekracza granice wyobraźni, tworząc niepodległe królestwo języka niemożliwego.