Było, więc jest

To jest zawsze dosyć odświętne. Dzień, kiedy książka wychodzi z drukarni. Kiedy staje się fizycznie. A za chwilę powędruje do czytelników. Moment pierwszego spotkania autora z książką, wydrukowaną, pachnącą papierem. Zaglądam do niej. Odkładam. Leży sobie odświętnie. Zaglądam. Oswajam się. Jest.

“Było, więc minęło. Joanna Penson – dziewczyna z Ravensbruck, kobieta Solidarności, lekarka Wałęsy” to ważna dla mnie książka. Z wielu powodów. Pojawiła się niespodziewanie. Pojechałem do Gdańska na rozmowę z Lechem Wałęsą dla “Zwierciadła” i poznałem wtedy panią prof. Joannę Muszkowską-Penson. Umawiała mnie na tę rozmowę. Była na niej. Jeszcze tego samego dnia zapytałem, czy zgodziłaby się na książkę o sobie. Nie zgodziła się oczywiście. I długo jeszcze się nie zgadzała. Ale czułem, wówczas jeszcze nie znając jej biografii, że jej życie to jest Temat.

A potem zaczęliśmy rozmawiać. Dziś mogę powiedzieć, że nigdy dotąd nie trafiłem na tak fascynującą postać – opowieść – biografię – osobowość. Rozmowy z panią prof. Joanną Penson to chyba dotąd najciekawsza moja zawodowa przygoda. Nasza rozmowa jest iskrząca, bo pani profesor w ogóle tej książki nie chciała, co zresztą zapisałem. Odwoływała mnie z tej pracy kilka razy, dzwoniła do mnie zaskoczona, że nadal jestem w Gdańsku i nie wróciłem do Warszawy, mimo to byłem przekonany, że książka o jej życiu jest konieczna.
Jej niezwykła relacja z Lechem Wałęsą, trochę jak relacja matki i syna bardzo mnie porusza. Rozmawiają, spierają się, często mają odmienne poglądy na wiele spraw. Pani Profesor wie, że “Szef” – jak nazywa Wałęsę – nie zmieni zdania pod wpływem jej argumentacji. Mówi w naszej książce: “Ja już za długo żyję, za dużo widzę, za wiele wcześniej widziałam, żeby myśleć, że można kogokolwiek zmienić. Naprawdę staram się zrozumieć różne punkty widzenia i sposoby na życie. Przecież nie mogę mówić: to ja mam rację, bo jestem długowieczna”.  Ta książka, w której pani prof. Joann Penson opowiada swoje życie, niechętnie zresztą, jest jej głosem w sprawie Lecha Wałęsy. Uważa, że najważniejsze, co ma do zrobienia w życiu, to “obronić Lecha”, a nie mówić o sobie

Wielokrotnie te rozmowy były dla mnie poruszające, nie mówię tylko o scenach z Pawiaka czy obozu Ravensbruck, które pani profesor mi opowiedziała. Jestem jej wdzięczny za to, że opowiedziała o swojej codziennej walce ze starością, o swojej filozofii życiowej, o tym, co najważniejsze. Tytuł książki pochodzi z wiersza Wisławy Szymborskiej, ukochanej poetki. I oddaje właściwie temat naszej książki – życia podzielonego na rozdziały, które oglądane z perspektywy wydają się oddzielne, zamknięte. Było, więc minęło. Ale jeśli minęło, to znaczy też, że było. Że jest “Zapisane” – parafrazując tytuł najnowszego tomiku wierszy Julii Hartwig.

Na kartach książki przewijają się postaci, z którymi los zetknął panią profesor Penson. Jest Czesława Oknińska, Alina Margolis, Pola Gojawiczyńska, Margaret Thatcher, Francois Mitterrand, Tadeusz Boy-Żeleński, Artur Rubinstein… Niezwykłe, bogate, piękne życie.

To była ważna książka, bo wpadłem w nią po śmierci Agaty. To Agata zazwyczaj przywoziła mi od wydawców pierwsze egzemplarze książki. Była tą, która robiła mi z tych egzemplarzy prezent.

Krótko po pogrzebie wyjechałem do Gdańska, do wynajętego przez PWN, wydawcę naszej książki, mieszkania, do którego myślą chętnie wracam. Na zewnątrz, mimo wiosny było potwornie zimno, wciąż jeszcze śnieg. Na początku byłem wyrwany z kontekstu, w innej rzeczywistości, rozmowy też nam nie szły. Początek był trudny, ale zawsze to, co trudne wydaje się potem ważne. I tak jest. Ta książka musiała powstać. Jestem o tym przekonany. I jestem szczęśliwy, że już jest. Dobrej lektury.