Henryka Krzywonos-Strycharska

Henryka Krzywonos
Henryka Krzywonos i Anna Walentynowicz

Kończę czytać biograficzną książkę Agnieszki Wiśniewskiej “Duża Solidarność, mała solidarność. Biografia Henryki Krzywonos”, opublikowaną przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej w ubiegłym roku. Panią Henrykę podziwiam odkąd nabyłem jakąkolwiek historyczną świadomość. O strajkach w Stoczni Gdańskiej, o Solidarności opowiadała mi w swoim gdańskim mieszkaniu Anna Walentynowicz. Chodziłem do liceum, pani Anna przyjechała do mojego rodzinnego Starogardu na spotkanie w Starogardzkim Centrum Kultury, na które poszedłem. Mam gdzieś wspólną fotografię z tego spotkania. Udało mi się później nawiązać z panią Walentynowicz kontakt i kilkakrotnie zaprosiła mnie do siebie na “domową” lekcję historii. W tej opowieści pojawiały się oczywiście nazwiska innych kobiet Solidarności, przede wszystkim Aliny Pienkowskiej, Joanny Gwiazdy, Henryki Krzywonos. Historię Anny Walentynowicz poznałem również ze wspaniałego reportażu Hanny Krall. W tamtym czasie Henryka Krzywonos pozostawała na uboczu, z nikim nie wchodziła w konflikt, nie miała żadnych roszczeń – zresztą nadal nie ma, a wtedy, kiedy trzeba, jak ostatnio Jarosławowi Kaczyńskiemu, po prostu mówi prawdę. Gdańska tramwajarka, która zatrzymała komunikację miejską słynny słowami: “ten tramwaj dalej nie pojedzie”, a potem nie dopuściła do zatrzymania strajku w stoczni, chociaż mężczyźni byli zdecydowani, aby tak zrobić (bo jak krzyczała: “rozgniotą nas jak pluskwy”), sygnatariuszka porozumień sierpniowych, matka, która wychowała dwanaścioro dzieci, prowadząc z mężem rodzinny dom dziecka w Gdańsku. Wspaniała postać, legenda tej dużej i tej małej Solidarności. W ubiegłym roku poznałem panią Henrykę i miałem możliwość przeprowadzenia z nią dużego wywiadu, w którym opowiada o tym, jak dojrzewała, w co uciekała, jaki bagaż życiowy niosła, kiedy dostała się za bramę Stoczni Gdańskiej. Czytam teraz biografię Agnieszki Wiśniewskiej i choć koleje losu pani Henryki są mi znane, słucham jej ze wzruszeniem. Jestem wdzięczny, że nigdy nie straciła wiary we własne przekonania i nie sprzeniewierzyła się idei Solidarności, która rodziła się tam, przed laty, za bramą stoczni.

Nie zmieniła się. W biografii Henryki Krzywonos zapisuje Agnieszka Wiśniewska również i taką migawkę: “Podczas II Kongresu Kobiet toczyła się dyskusja o byciu rodzicem. Ktoś z panelistów wspomniał o niedostatecznej liczbie miejsc w polskich przedszkolach, o ich niedostępności(…) Henryka Krzywonos wstała ze swojego fotelika, podeszła do brzegu sceny i zasygnalizowała, że chce zabrać głos (tylko ona może w każdej chwili debaty zabrać głos, nie wiem, jak to się dzieje ale jej nikt nigdy nie przerywa). – Postulat przedszkolny był jednym z dwudziestu jeden postulatów sierpniowych – przypomniała. – Można była wywalczyć wolność, a głupich przedszkoli nie udało się załatwić”.

W innym miejscu tej książki wspomina autorka napis, jaki widziała na stacji metra w Sztokholmie: “Jeśli chcesz pogadać o polityce – znajdź jakiegoś faceta. Jeśli chcesz coś zrobić – poszukaj kobiety”.

Poprosiłem panią Henrykę o wskazanie swoich najważniejszych książek do codziennego tu cyklu.

Kanon na nowy blog, odcinek 11

O swoich najważniejszych książkach opowiada

Henryka Krzywonos-Strycharska:

W swoim życiu przeczytałam dużo książek, które później pomogły mi wiele zrozumieć i wywarły duże znaczenie w moim życiu. Pierwszą książką, jaką przeczytałam był “Pokój na poddaszu”.  Jest to książka, która przypominała trochę moje dzieciństwo. Wtedy myślałam sobie, że nie jestem sama na tym świecie, co ma tak źle. Są inne dzieci, które mają gorzej, bo ich mama umiera. Pamiętam, jak mocno przeżywałam z tymi dziećmi te wszystkie upokorzenia i było łatwiej (nie byłam sama). A potem było “Pięć lat kacetu”, po tej książce zaczęłam rozumieć mojego ojca (był w trzech obozach koncentracyjnych). A następne książki pozwoliły mi oderwać się od rzeczywistości i nie myśleć, że są ludzie którzy mają gorzej, i im bardzo współczułam, mając przekonanie że to nic, że kiedyś będzie lepiej i oczywiście dzięki tym książkom robię to, co robię.