jabłkobranie

Staram się zdążyć za kalendarzem. W moim zawodzie (wolnym zawodzie) jesień jest czasem największego obrodzenia. Dużo spotkań autorskich, nowe projekty, plany pisane na kolejny rok. Jakby jesień była dla mnie pierwszą porą roku. Więc zapełniam kalendarz, pracuję, rozmawiam, spotykam się, piszę, oglądam, i czytam, stale coś zawodowo czytam. Dopiero prowadziłem w Kinie Atlantic promocję książki Stanisławy Celińskiej i Karoliny Prewęckiej “Niejedno przeszłam”, z udziałem Daniela Olbrychskiego, Jadwigi Barańskiej, Jerzego Antczaka. Wieczór spontaniczny. Stanisława Celińska dała się namówić na śpiewanie. Uwielbiam jej żywiołowość, temperament i temperaturę. A już dwa dni później w klubokawiarni reporterów “Wrzenie świata” prowadziłem kolejną promocję książki, tym razem wydanej przez WAB biografii Antoniego Słonimskiego “Heretyk na ambonie”.

Julia Hartwig i Antoni Słonimski

Autorka Joanna Kuciel-Frydryszak napisała bardzo rzetelny wielowymiarowy portret Antoniego Słonimskiego, nie stawiając żadnych tez, ale przywołując opinie i wypowiedzi innych, często sobie przeciwstawne, odkrywające jakie kontrowersje budził Antoni Słonimski. Wieczór był osobisty, bo oprócz autorki wzięły w nim udział zaprzyjaźnione z poetą Julia Hartwig i Anna Trzeciakowska, a także znający Słonimskiego Jacek Bocheński. Pani Anna Trzeciakowska opowiadała m.in. o rozmowach ze Słonimskim po słynnym wystąpieniu Gomułki, który kazał się Słonimskiemu zastanowić, kim jest. Zaś pani Julia Hartwig opowiedziała o ostatnich godzinach jego życia, o wypadku samochodowym, o wizycie w szpitalu i później, kiedy Słonimski odszedł, o długiej nocy w jego mieszkaniu, której rytm odmierzały kolejne szklanki herbaty.

Ciągle błogosławię tę swoją pracę, która daje mi tyle radości z słuchania świadectw. A już we wtorek w “Gazecie Wyborczej” poprowadzę spotkanie z Krystyną Jandą, która opowie o pracy nad opowieścią o Danucie Wałęsowej, czyli o spektaklu “Danuta W.”. Z tego powodu miałem dzisiaj możliwość obejrzenia w Teatrze Polonia próby do spektaklu. Jeszcze dwa tygodnie do premiery, więc nie wolno mi właściwie niczego pisać. Powiem tylko, że monolog Danuty W. jest wstrząsający. Porusza, tak po ludzku. Tyle w nim miłości, wierności i ogromnej mądrości tej kobiety, która nie wybrałaby innego życia, a której życie dalekie było od ogólnie pojmowanego szczęścia. Ten monolog, w adaptacji Krystyny Jandy ma wielką siłę rażenia. Monolog podczas pieczenia jabłecznika, to mogę już napisać, bo to Krystyna Janda już sama ujawniła. Nie wiem, chyba pokochałem tę pani Danutę Wałęsę.

Za trochę więcej niż tydzień oddaję do druku nową książkę. Długo szukałem tytułu, próbowałem przyzwyczaić się do kilku. Na razie – i chyba tak zostanie – zdecydowałem się na tytuł, który podpowiedział mi Mariusz Szczygieł. “Wolne”, bo to opowieść o kobietach, dwanaście rozmów-portretów o wyzwoleniu i wolności.

Jesień. Moje jabłkobranie.