Skończyłem dzisiaj szkic całości nowej sztuki. Jutro sobie poleży, a pojutrze siadam do poprawiania, zmieniania, uzupełniania, po prostu teraz muszę wlać w nią życie, więc i ducha, zamienić ten szkic w żyjący organizm. Oby się udało. Na razie czuję się trochę jak spalona ziemia, bo i mnie ten tekst sporo kosztował, mnóstwo wątpliwości, pytań, nawet konfliktu z sobą samym. No już wiadomo, najtrudniej dojść do ładu z sobą. Napiszę tu więcej o tym tekście, jak już będę gotowy, jak uznam, że rzeczywiście skończyłem.
Że coś się stworzyło. Że powstało. Jest.
Trafiłem dzisiaj na fantastyczny filmik z Wisławą Szymborską opowiadającą dowcip o stworzeniu świata. Dzielę się z rozkoszą:
Właściwie dzisiaj zajrzałem tu tylko, żeby zostawić ten filmik.
I może jeszcze zostawię jeden z moich ulubionych wierszy.
JULIA HARTWIG
SPOTKANIA
dedykowane Z.H.
Spotkanie i rozmowa z Michaux na ulicach
Buenos Aires którą Borges zapamiętał
jak intensywną muzykę
i na ulicy Saint Jacques spotkanie
Allena Ginsberga z tymże Michaux
którego przywoływał przez jezdnię Corso
okrzykiem: Ej Henry!
Spotkanie żywego poety z żywym poetą
pod drapieżnym spojrzeniem śmierci
Kiedy się spotykali
byli już sobie znajomi
Znali swoje krajobrazy
stworzone pamięcią i wzruszeniem
i znajdowali upodobanie w swojej odmienności
zbuntowani przeciw jałowym uprawom
martwych wierszy
do których nie próbuje nawet dotrzeć słońce
Ach jakże tajemniczą rzeczą jest wiersz żywy!
Nie do naśladowania jest w nim kołysanie drzew
poruszanych wewnętrznym oddechem
i nieregularny bieg wody
uderzającej jakby w takt serca
cała ta wstydliwa intymność
o której wprost mówić nie uchodzi
Kiedy więc spotykali się przypadkiem
mieli prawo czuć się zażenowani
Michaux pożyczył po prostu Ginsbergowi
kilka tysięcy franków na zapłacenie komornego
Z Borgesem zaś mówili być może
o niesymetrycznym układzie wszechświata
w każdym razie nie o tym
(z “Wyboru wierszy”, PIW, Warszawa 2000)