Wywiad

Wiele lat marzyłem o nagraniu rozmowy z panią Julią Hartwig, jedną z moich ulubionych poetek, co zresztą wiedzą czytelnicy mojego bloga, bo nieustannie wracam do jej wierszy i tekstów. Wczoraj moje marzenie się spełniło. W mieszkaniu pani Julii nagrałem długą i poruszającą dla mnie wypowiedź. Wracając myślałem o tym, jakim szczęściem jest mój zawód i moja praca. Daje możliwość rozmowy, poznania innego duchowego świata, zamieszkania w innej przestrzeni, czasem w przestrzeni wiersza, bo przecież przygotowując się do wczorajszej rozmowy mogłem na nowo obcować z poezją Julii Hartwig. Nie mówiąc już o radości z obcowania z  kimś, kto sam w sobie jest harmonią, częścią świata, przeszłości i teraźniejszości, kto żyje równolegle w wielu czasach albo też, jaka poetka określiła to w jednym ze swoich wierszy, kto żyje w “bezczasie”.

Chwalę ten swój zawód bezwstydnie, ale dlaczego miałbym nie chwalić. Na spotkaniu w liceum im. Czackiego, o którym tu pisałem, zapytano mnie, co w dziennikarstwie sprawia mi największą radość – zbieranie dokumentacji, rozmowa, czy pisanie. Musiałem przyznać, że pisanie najmniej. To wartość dodana. Uwielbiam dokumentować temat, szukać materiałów, wypowiedzi, wspomnień. Rozmowa jest dla mnie kulminacją tych poszukiwań. Nagrodą. Prezentem od losu. Ale przecież nie pracuję dla siebie i dla własnej przyjemności. Tak naprawdę na nagraniu rozmowy, na spotkaniu mógłbym skończyć, i miałbym satysfakcję. Ale przecież to jeszcze trzeba napisać. Do dzisiaj wspominam wyznanie Wiesławy Czapińskiej, nieodżałowanej dziennikarki, wspaniałej osoby, która powiedziała kiedyś, kiedy zadałem jej podobne pytanie: “Dziennikarstwo byłoby wspaniałe, gdyby nie trzeba było pisać”. Bo nagle musimy temat okiełznać, nadać mu formę, przefiltrować, zmontować, przesiać zbędne słowa i historie, narzucić rytm i dramaturgię. Ale pisanie też może dawać ogromną przyjemność. Za każdym razem to wchodzenie do nowej rzeki. Zawsze staram się, żeby moje wywiady nie były pisane jednym, moim językiem, żeby miały barwę i styl mojego rozmówcy. Czasem to jest ciężka praca, próba zachowania tego stylu. W lutowym numerze miesięcznika “Bluszcz” będzie rozmowa z Krystyną Chiger, dziewczynką w zielonym sweterku z filmu Agnieszki Holland “W ciemności”. Mam wrażenie, że udało się w nim ocalić język mojej rozmówczyni.

Dostałem wczoraj pocztą książkę Mikołaja Grynberga “Ocaleni z XX wieku. Po nas nikt już nie opowie, najwyżej ktoś przeczyta…” (Świat Książki 2012). Zacząłem ją czytać, to zbiór wywiadów z ocalonymi. Grynberg nie ingeruje. Pisze mówieniem, pisze opowieścią, rytmem i stylem swoich bohaterów, czyni z tych opowieści dokument. Tłumaczy we wstępie: “Ponieważ nikt już nie używa języka polskiego z takim wdziękiem jak oni, postanowiłem zaniechać jakichkolwiek prób korygowania”. Miałem podobne uczucie pisząc rozmowę z Krystyną Chiger. W pewnym momencie mówi, że Izrael to jej “sercowy” kraj, w innym miejscu, że teściowie “uchowywali się” u pewnej chrześcijanki. Nie chciałem kaleczyć zapamiętanego języka, który staje się przypominaniem i poszukiwaniem.

Wczorajszą pocztą przyszedł też pięknie wydany, opasły tom wywiadów Oriany Fallaci “Wywiad z historią” (Świat Książki, 2012). I naprawdę pochwalę się, że sprowokowałem to wydanie. Dotąd ta książka nigdy w Polsce nie została wydana. Nie mogłem zrozumieć, że wywiady tej mistrzyni zawodu, bez względu na to, czy cenimy jej dociekliwość, czy nie rozumiemy jej despotyczności, dotąd się w Polsce nie ukazały. Podpowiedziałem kolegom ze Świata Książki, tłumacząc, że na zajęciach ze studentami mogłem tę książkę przerabiać jedynie z angielskiego tłumaczenia, które kiedyś sobie sprowadziłem. Nie wierzyli. Sprawdzili jednak, rzeczywiście nikt dotąd wywiadów Fallaci w Polsce nie wydał. Świat Książki kupił prawa, i oto jest. Lektura konieczna.

Niektóre zdania z tej książki znam na pamięć. W komentarzu do rozmowy z Henry Kissingerem pisze Fallaci,  że “nawet dostał Nobla” i dodaje: “biedny Nobel!”.

Mimo że dosyć dobrze znam tę książkę, z przyjemnością przeczytam raz jeszcze, to polskie tłumaczenie.

I jak tu się skupić na pisaniu? Tyle spotkań, rozmów, lektur, w które się wpada głęboko, coraz głębiej.

A przy okazji, miło mi zaprosić na dwa spotkania, które będę prowadził na przełomie stycznia i lutego:

31 stycznia godz. 18.00, Gazeta Wyborcza, spotkanie z twórcami filmu “Róża” Wojciechem Smarzowskim, Agatą Kuleszą i Marcinem Dorocińskim połączone z pokazem filmu

2 lutego, Dom Spotkań z Historią, spotkanie z panią Julią Hartwig, między innymi poświęcone wydaniu jej “Dziennika”.