twój pies szczeka we mnie

Dora Diamant. Ostatnia miłość Franza Kafki. Wczoraj minęła kolejna rocznica jej śmierci. Dora nie oddaliła się zbytnio, odkąd pisałem o niej w “Bagażach Franza K.”, pisałem o niej sztukę “Naznaczeni”, a potem realizowałem ten tekst w TVP Kultura z Urszulą Dudziak i Tomirą Kowalik. Tajemnicza, zatrważająca historia życia Dory, jej związku z Kafką, ich dziecka, a później życia tej dziewczynki, której dała na imię Franciszka. Dora wraca co jakiś czas, każe o sobie myśleć, wciąż jest. “Takie piękne dłonie, a taka krwawa robota” – powiedział do niej Kafka, kiedy się poznali. Dora czyściła ryby. Była z nim do końca. Tak naprawdę w wielkiej biedzie, bo kiedy ze sobą zamieszkali był kryzys w Niemczech, i wielki głód w Berlinie. Jest legenda, że gotowała obiad nad płomieniem świecy. Jest wiele legend, jakie narosły jej biografię przez lata. Podobno po śmierci Kafki współpracowała z sowieckimi służbami. Tak tłumaczy się dzisiaj jej bezpieczny wyjazd z Rosji.

Kilka dni temu przeczytałem, że według najnowszej biograficznej książki o Albercie Camusie, wypadek samochodowy, w którym zginął został sfingowany przez KGB. Dzisiaj przeczytałem, że we Francji wychodzi nowa biografia Coco Chanel, według której słynna projektantka i rewolucjonistka mody została zwerbowana przez Abwehrę.

Skomplikowane, tajemnicze biografie z otwieranymi wciąż na nowo ranami.

Dora Diamant, czy też Dora Kafka, jak się podpisywała, nie przestaje intygować. Kathi Diamant napisała przed laty opasły tom o jej życiu, Paul Auster wspominał ją w swojej powieści. Teraz, na dniach, wychodzi w Niemczech powieść o Dorze, o jej życiu z Franzem Kafką. Sporo miejsca poświęciła jej Anna Bolecka w swojej powieści “Kochany Franz”.

Dlaczego piszę o Dorze?

Dostałem dzisiaj pocztą nowy tom wierszy Marty Fox “Rozmowy z Miro”, przegladając go trafiłem na wiersz, który Dorę przypomniał, który przywołał ten czas, kiedy tak bardzo pragnęła go żywego, kiedy postanowiła urodzić mu dziecko.

MARTA FOX

BEZ POŻEGNANIA

Nie pożegnałeś się ze mną przed śmiercią

nie przysłałeś mi znaku ani słowa

ani perły ani nowego adresu

Ktoś musi być pierwszy aby żyć

mógł ktoś ale smutek wyrasta

teraz z moich rzęs i kapie

czarnym tuszem zakręconym podwójnie

Twój pies szczeka we mnie

ujada głośno jakby nie miał hamulców

ani miski ani wody ani pana

jakby uwierzył że cię obudzi

i wstaniesz z martwych

wstaniesz z nieczułych

i zaczniesz tupać butami

nogami do tyłu nogami do przodu

(z tomiku “Rozmowy z Miro”, mamiko, Nowa Ruda 2011)