Julia Hartwig patrzy na świat

foto: Iwona Burdzanowska/ Agencja Gazeta

Są tacy poeci, bez których wierszy życie miałoby inny smak albo byłoby całkiem bez smaku, są tacy, bez których poezji trudno wyobrazić sobie życie. Byłoby, oczywiście, choć pewnie bez tego zatrzymania, zamyślenia, ucieszenia, bez zdziwienia i bez oswojenia.

Po wiersze Julii Hartwig sięgam od lat. Są mi potrzebne, pomagają po prostu pobyć ze sobą, często zobaczyć niedostrzegalne.

W sobotniej “Gazecie Wyborczej” Paweł Próchniak napisał: “Poezja Julii Hartwig trwa przy życiu. Pozwala dostrzec, jak bardzo jest ono bujne i niespożyte, z jaką siłą zagarnia wszystko, co jest(…) Julia Hartwig patrzy też na miejsca puste. Widzi, jak zabliźniają się. Jak ich żywy puls – niknie, zamiera, ustaje. Jak zalewa je nurt innego życia i postępująca tuż za nim – niepamięć. Tej niszczącej fali sprzeciwia się poezja. Temu, co utonęło w wezbranych wodach, zapadło się w odmęt śmierci, uległo zniszczeniu, zetlało w oddechu zagłady, temu, co nie ma siły trwać, co nie potrafi już być – pozwala żyć wiersz. W jego świetle to, czego nie ma, odsłania się oczom niczym zastygła w bursztynie kropla innego powietrza”.

W “Tygodniku Powszechnym” z 14 sierpnia jest znakomity wywiad Kaliny Błażejowskiej z poetką. Julia Hartwig mówi w nim: “W późniejszym wieku ma się stosunkowo mniej do opisania(…) Jestem bardzo uważna w oglądaniu świata, przynajmniej tak mi się wydaje. Kiedyś nawet pani Katarzyna Janowska spytała mnie w wywiadzie: Czy panią ktoś uczył uważności? Odpowiedziałam: Nie wiem, czy się można nauczyć uważności, albo się ją ma, albo się nie ma, ale na pewno trzeba ją kultywować. Nie wolno zaniedbywać reszty świata poza nami”.  W innym miejscu: “Praca to główne moje zajęcie. Dosyć późno wstaję, ale wstaję, myję się i od razu siadam do biurka. Potem robię sobie przerwę na różne rzeczy i wracam do pracy w nocy. Bardzo lubię pracować nocą(…) Bez pracy nie wyobrażam sobie istnienia, byłoby puste… Praca umysłowa jest wyniszczająca i wzbogacająca zarazem. Kiedy wydaję nową książkę, brakuje mi czasu na zrobienie wszystkiego, dzień jest za krótki. Nawet dzisiaj z trudem kończę dzień. Wpół do pierwszej w nocy zmuszam się do odłożenia pracy, żeby nie mieć zmarnowanego poranka. Bo jak za późno wstanę, to mam wyrzuty sumienia(…) To wielkie szczęście, osiągnąć taki stan, kiedy nie ma się pretensji do świata(…) Pisanie jest moim ratunkiem. Nie dlatego piszę, żeby się ratować: piszę, bo chcę, ale równocześnie znajduję w tym jakiś sens życia. Myślę, że wiele zła płynie z tego, że ludzie nie znajdują sensu życia i nie można im go podsunąć”.

Pani Julia Hartwig świętuje dzisiaj 90. urodziny. Bogate, gęste, piękne i twórcze życie, które uczy ciekawości świata i uważności.

JULIA HARTWIG

TAK BĘDZIE

To wróci

Nie będzie zgliszczy ani ruin

wszystko zachowane tak jak przed zagładą

w świetle i w rozkwicie

Przyjaźnie nieskłócone

studnie niezatrute

bitwy jeszcze pełne nadziei zwycięstwa

Gwiazdy nieprzeliczone

Księżyc nierozpoznany

My jeszcze nieświadomi

co spełnić się może

a co na zawsze

będzie odebrane

(z tomu “To wróci”, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2007)