przegrana z biografią

czytamy

Mam problem z pisaniem o książce “Korczak. Próba biografii” Joanny Olczak-Ronikier. Czytałem ją z mieszanymi uczuciami, kończyłem przejęty, właściwie prawie płacząc. Założenie tej książki było ciekawe – autorką pierwszej tużpowojennej biografii Janusza Korczaka była Hanna Mortkowicz-Olczakowa, matka autorki. Joanna Olczak-Ronikier chciała pokazać człowieka z krwi i kości, spojrzeć na niego z dystansu, po latach, bez potrzeby pisania epitafium. Ciekawa była ta rodzinna zależność, bo dziadkowie autorki byli wydawcami książek Janusza Korczaka. Ich losy przecinały się w wielu miejscach. A jednak coś zawiodło. Olczak-Ronikier maluje rozległe tło historyczne, polityczne, społeczne, na którym pokazuje działalność Janusza Korczaka. Mam poczucie dużej dysproporcji pomiędzy tłem a bohaterem, który nie był przecież zwierzęciem politycznym. W tych miejscach, w których Olczak-Ronikier pokazuje mikrokosmos jego spraw, relacji, wychowanków, rzecz staje się pasjonująca. Tam, gdzie opowiada o świecie, przegrywa. Bywało, że nie mogłem się doczekać, kiedy znów napisze o Korczaku. Rozumiem, że to jest konieczne dla zrozumienia relacji Korczaka z innymi, dla zrozumienia skąd wziął się antysemityzm, skąd wzięły się społeczne podziały, ale to, co w tej książce porywa to właśnie biografia Korczaka, a może – tak jak zasugerowała podtytułem – próba biografii. Teraz, po lekturze tej książki, wiem, że dziwny to był człowiek, samotny (na tę samotność sam się skazał), popękany, egotyczny, obolały, nie umiejący znaleźć wytchnienia, wieczny marzyciel, dorosłe dziecko, szalony naukowiec czyniący z domów sierot, w jakich pracował, swoje atelier, człowiek całkowicie oddany dzieciom, żyjący dla nich, żyjący dzięki nim, człowiek pełen sprzeczności, dobry doktor i furiat popadający w manię prześladowczą (jego ojciec popadł w chorobę psychiczną, czego Korczak bał się całe życie), walczący z całym światem i o cały świat, cudowny bohater dla biografa. A mam poczucie, że Joanna Olczak-Ronikier jedynie sygnalizuje, prześlizguje się po tej biografii. Czuję, że jest tam wiele więcej, brakuje mi jej osobistego dialogu z nim. Nie rozumiem, dlaczego białe plamy w jego biografii wypełnia historią swoich dziadków, swoich rodziców. Za dużo o nich opowiada. Za dużo ucieka od biografii Korczaka. Za mało pisze o tym, co jest, w moim odczuciu, najbardziej emocjonujące. Na przykład relacja Korczaka (a właściwie brak relacji) ze Stefanią Wilczyńską, całkowicie mu oddaną, mimo że traci wiarę w sens tej pracy, dla niego wraca z Palestyny, właściwie skazuje się na śmierć. To wielki temat, który Joanna Olczak-Ronikier zaledwie dotyka, zbliża się do niego ale nie znajduje w nim aż takiej siły, jaką – jako czytelnik – przeczuwam, że ma. Niezwykłe fragmenty o Korczaku-pedagogu, o jego filozofii, o jego organizacji, o jego koncepcjach prowadzenia domów dla sierot, niezwykłe fragmenty o Korczaku, z którego uchodzi życie, który idzie na wojnę z całym światem, który żyjąc w getcie próbuje stworzyć “swoim” dzieciom azyl, który wierząc w dobro musi żyć na samym dnie piekła, który tę wiarę przecież musi utracić. Nie mówiąc o tajemnicy jego papierów, jakie znajdują się po latach. Ale tej tajemnicy Joanna Olczak-Ronikier też nie próbuje rozwikłać. Nie prowadzi śledztwa, nie tropi. Jakby ta książka powstawała za biurkiem. Bo jest “Korczak. Próba biografii” spaloną ziemią. Paradoksalnie najmocniejsze w niej są fragmenty tekstów samego Korczaka, zwłaszcza fragmenty jego pamiętnika, który chciałbym przeczytać, ale nie wiem, czy się odważę. Chciałbym poznać inne jego teksty. Tylko jak odważyć się po nie sięgnąć po takim fragmencie:

– Zatrzymałem się przy łóżku, na którym leżało dziecko. – Myślałem, że chore i o nim zapomnieli. Bo często zdarzało się tak.

Nachyliłem się i widzę, że dziecko nie żyje.

I w tej właśnie chwili wchodzi mały przedszkolak i kładzie na poduszce zmarłego chleb z marmoladą.

– Po co mu to dajesz?

– Bo to jego porcja.

– Ale on już nie żyje.

– Ja wiem, że nie żyje. […]

– Więc po co położyłeś chleb?

– Bo to jego porcja.

A jednak uważam, że tę książkę warto i trzeba przeczytać. Może jej siła tkwi właśnie w wymykaniu się biografii Korczaka jej autorce? Może takiego życia nie da się opisać? Może wobec takiego życia biograf staje się bezradny? Może są pytania, na które nigdy nie było odpowiedzi? Może takie biografie zawsze przegrywają? Słabość tej książki jest jej siłą. Pozostawia tajemnicę. Każe myśleć. A ja pewnie będę do niej tutaj wracał.

Joanna Olczak-Ronikier “Korczak. Próba biografii”, wydawnictwo WAB, Warszawa 2011