letnie wejście do ogrodu

Lubię czytać kilka książek równocześnie, w zależności od nastroju i stale mam koło łóżka kilkanaście tytułów, po które sięgam lub po które chcę sięgnąć. I tak listy Schulza sąsiadują z tomikiem wierszy Joanny Ślósarskiej “Prześwietlone klisze z New Grange”, “O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” Murakamiego, “Córeczką” Pauliny Bukowskiej, “Socjalizmem” prof. Zygmunta Baumana czy “Splendorem” Vladimira Nabokova, który otworzyłem wczoraj. Na łóżko zaś wprowadzają się te książki, które czytam w ciągu dnia. Wciąż mam poczucie, że książki same wędrują. Nie pamiętam, kiedy je przenoszę z biblioteczki na stolik koło łóżka, a później ze stolika na łóżko. To tak jak z Kotem Tutką. Kładzie się najpierw na brzeżku łóżka, a nad ranem już całkiem rozwalona na całej jego szerokości zapomniała już nawet, że jeszcze wieczorem ja też byłem w łóżku, a teraz leżę na jego brzegu albo pod nim. Zawsze chcę zainstalować jakąś kamerę, żeby prześledzić to, jak sam daję się z łóżka wypchnąć. Nie umiem wytłumaczyć, jak małpa to robi.  A wracając do książek, ich migracja jest kolejnym dowodem na to, że żyją ale też i na to, że wpadają nam w ręce wtedy, kiedy są potrzebne. Powiedziała mi kiedyś koleżanka, że jak nie wie, co zrobić w życiu, podchodzi do biblioteczki, i na chybił trafił wybiera jakąś książkę, z zamkniętymi oczami ją otwiera na dowolnej stronie, pozwala palcom szukać na ślepo odpowiedniego wersu i szuka w tym odpowiedzi na swoje pytania, wątpliwości i problemy. Jeśli by socjolog a może i psycholog prześledził nasze listy najważniejszych książek, też miałby wiele do powiedzenia. Bo jak brzmi prawidłowe pytanie: Znalazłem książkę, która zmieniła moje życie? Czy: Znalazła mnie książka, żeby odmienić moje życie?

Od kilku dni myślę o wierszu otwierającym wspomniany tomik Joanny Ślósarskiej, więc dzisiaj się nim podzielę.

JOANNA ŚLÓSARSKA

KLAMKA

nie mam ogrodu

dawno temu

namalowałam na ścianie pokoju

tabliczkę z napisaem

“letnie wyjście do ogrodu”

(przechowałam fotografię tej ściany)

minęło trzydzieści lat

jeszcze nigdy w nim nie byłam

pewnie tam same chaszcze

i połamane gałęzie

co roku są teraz wichury

nawet nie wiem czy jakieś ptaki

miały w tym roku małe

muszę odnowić tabliczkę

bardzo zszarzała

pada śnieg

*

Kanon na nowy blog, odcinek 27

Najważniejszymi książkami dzieli się dzisiaj

Michal Hvorecký, słowacki pisarz:

1. Bruno Schulz: Ulica Krokodyli

Moja ulubiona relacja z republiki marzeń, mistrzowskie dzieło ciemnego komicznego pisarstwa. „Artysta jest aparatem rejestrującym procesy w głębi, gdzie tworzy się wartość” – napisał Schulz.

2. Egon Bondy: Invalidni sourozenci/Invalid Siblings

Powieść science fiction o Czechach w bliskiej przyszłości, kultowa powieść czechosłowackiego środowiska podziemnego, ostrzeżenie przed zagrożeniami totalitaryzmu. Dowód życia autora będącego nieustannie w opozycji do jakichkolwiek establiszmentów i filozoficzna deklaracja miłości do sztuki i humanistyki żyjących na krawędzi społeczeństwa.

3. Jo Langer: Convictions. My life with a good communist.

Słowacka książka XX wieku napisana przez węgierską Żydówkę. Podczas II wojny światowej Jo uciekła z mężem do Ameryki. Po wojnie, wrócili do Czechosłowacji pomagać w budowaniu komunizmu. W 1951 roku Oscar Langer został aresztowany i uwięziony w ramach antysemickiej czystki w partii komunistycznej. Jo Langer opisała żywo opiekę nad dwiema córkami, życie po śmierci męża i utratę wiary w komunizm.

4. James Joyce: Ulysses

Za każdym razem, kiedy otwieram tę powieść – a otwierałem ją tak wiele razy w przeszłości i pewnie będę otwierał jeszcze wiele razy w przyszłości – z zadziwieniem odkrywam, jak jeden człowiek może stworzyć cały świat bazując na małym mieście, jednym dniu, stworzyć kompletnie nową interpretację rzeczywistości, tradycji i historii. Dublin w tej książce jest o wiele bardziej fascynujący niż prawdziwe irlandzkie miasto. Język sam w sobie jest jednym z głównych bohaterów dzięki całemu jego zróżnicowanemu stylowi. Dowód na to, że wyobraźnia Joyce’a była jedyną prawdziwie oryginalną.

5. William Gibson: Neuromancer (polski przekład Piotr Cholewa)

Książka, która mnie uwiodła. Oryginalna i wstrząsają powieść, która zdaje się pochodzić znikąd. Surrealna, liryczna, współczesna, postmodernistyczna, techniczna, miejska i zabawna. Gibson dowiódł, że jest wspaniałym stylistą gatunku SF, ma zmysłowe podejście do słów, zdolnych u niego do nadzwyczajnej i halucynacyjnie sugestywnej siły. Przeczytajcie tę powieść, jest fascynująca.