Charlotte

Dużo radości z powodu wczorajszych laureatów Festiwalu Filmowego Gdynia, zwłaszcza dla twórców “W ciemności”. Ucieszyła mnie też nagroda dla Tomasza Schuchardta, który już  dwa lata temu odebrał w Gdyni nagrodę za pierwszoplanową rolę męską w znakomitym filmie Marcina Wrony “Chrzest”. Tym razem nagrodzono Tomasza Schuchardta za film “Jesteś Bogiem”. Trzymałem kciuki nie tylko z powodu lokalnego patriotyzmu, który się we mnie odezwał, bo pan Tomasz urodził się w moim rodzinnym Starogardzie Gdańskim, ale po prostu cenię energię i charyzmę, jaką wnosi do filmów. Filmu “Jesteś Bogiem” jeszcze nie widziałem, zresztą premiera odbyła się dopiero na gdyńskim festiwalu, ale mam zamiar, jak tylko będzie to możliwe, film zobaczyć.

Charlotte Rampling i Woody Allen

A skoro o filmie, to siedzę teraz przed komputerem właściwie ze smutkiem. Trwa właśnie w Warszawie projekcja filmu dokumentalnego o Charlotte Rampling, a po niej jest spotkanie z aktorką. Niestety, mimo starań nie zdobyłem biletu na ten pokaz a co za tym idzie na spotkanie. Bardzo żałuję, bo to jedna z aktorek, które cenię najwyżej, niezwykły “Basen” z jej ważną rolą widziałem kilkakrotnie, a zdaje się przedwczoraj obejrzałem ponownie “Wspomnienia z gwiezdnego pyłu” Woody’ego Allena, w którym zagrała i oglądając zastanawiałem się, czy uda mi się na ten pokaz dostać. No, trudno. Obiecałem sobie, że pewnego dnia z Charlotte Rampling spotkam się zawodowo, ostatecznie granica naszych możliwości to jest granica naszej wyobraźni. A że wyobraźnię mam wybujałą, więc i na możliwości nie mogę narzekać, no, powiedzmy. Za to jak powiedział kiedyś Woody Allen: jeszcze nigdy brak kompetencji nie powstrzymał mnie przed zaangażowaniem się z entuzjazmem.

“Basen” Ozona to film, który właściwie nie wychodzi z głowy. Jest hipnotyczny i coś silnego po sobie zostawia. Nie wiedziałem, że ten film był dla Charlotte Rampling tak osobisty, że jego druga, młoda bohaterka nosi imię jej zmarłej przed laty siostry, i że ta postać jest w gruncie rzeczy alter ego aktorki. Tego dowiedziałem się z wywiadu z Rampling, jaki dla Gazety Wyborczej niedawno przeprowadziła Kasia Surmiak-Domańska.

Więc teraz pewnie trwa jeszcze projekcja w Kinotece. Więc być może teraz Charlotte Rampling zamyka parasol przed wejściem do Pałacu Kultury i szybkim krokiem wbiega do środka. Może zdąży jeszcze wypić kawę, przed spotkaniem z publicznością. Raczej nie ogląda filmu z widzami. Zazwyczaj twórcy przychodzą na spotkania tuż po projekcji. Ten film też chciałbym bardzo zobaczyć. Na szczęście są jeszcze projekcje w programie festiwalu Planet Doc Review, tyle że bez spotkania z aktorką, rzecz jasna.

Zawsze mnie wciągał jej sposób patrzenia, grania, mówienia, pozorny chłód i mroki duszy, jakie potrafiła wydobyć oswajając je. Jest dziewiętnasta trzy, więc teraz już na pewno Rampling wchodzi do Pałacu Kultury. Chciałbym zobaczyć zdjęcie jej, przed Pałacem. Mam nadzieję, że ktoś je zrobi. Rampling ukrywa w sobie nie mniej niż Pałac Kultury. Chciałbym ją w tym miejscu zobaczyć.

Pałac. Nie wyobrażam sobie bez niego Warszawy. Punkt odniesienia. Rozemocjonowane teatry. Targi książki. Tyle różnych wspomnień z nim związanych. Koncert Marianne Faithfull w Kongresowej, publiczne czytanie mojej pierwszej sztuki “Na gałęzi” na scenie Haliny Mikołajskiej w Teatrze Dramatycznym, kawiarnia U Aktorów tamże, z niewielką scenką, na której była kiedyś promocja mojego tomiku “Drzewa wierzą naprawdę” – teksty czytał Piotr Adamczyk, a Urszula Dudziak zaśpiewała recital, w tej samej kawiarni spotkanie z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim, kiedy zamierzałem pisać o nim pracę magisterską, a przeżycia teatralne w Studio, choćby “Józef i Maria” z tych ostatnich, najpiękniejszych. I mógłbym tak długo. Wczoraj, wychodząc z Targów Książki w wejściu do windy zauważyłem panią Julię Hartwig z Anią Piotrowską.

I wszystko istnieje równocześnie.